poniedziałek, 4 czerwca 2012

spowiedź tygodnia

Coprawda spowiedź tygodnia opublikowana zostanie dzisiaj, ale jest.

Piękne 5 dni zostało zaniechane podczas weekendu. W napadzie jakiegoś opętania, jadłam i jadłam. Może jest to winą piątkowej całkowicie nieprzespanej nocy, po której moja ochota na słodycze przebiła wszystko. Może tego, że mam słabą wolę, może dlatego że jestem niekonsekwentna, a najprawdopodobniej dlatego, że to jest taki mój zły nawyk, który trzeba w końcu zwalczyć. Nie chcę przywiązywać temu obżarstwu zbyt wielkiej wagi, traktować jako największą porażkę lub zapisywać pod tytułem "przegrana bitwa" czy coś w tym stylu. Nie pomoże mi to na pewno, zacznę myśleć o sobie tylko gorzej i gorzej, w efekcie się poddam. Ujmę to w ten sposób, jest to BŁĄD, zły nawyk, a że obiecałam sobie, że będę z nimi walczyć to moja walka nadal trwa. Było minęło, poddawać się nie zamierzam. Kolejny tydzień przede mną, kolejne wyzwania.

Punkt:
10 - przynajmniej raz w tyg pościć przez 24h - nie został osiągnięty, nie mogłam się zmusić pomimo że cały tydzień próbowałam.
12 - w weekendy jeść mniej - jak wiemy całkowita klapa, w moim przypadku na pewno było więcej
13 - każdy dzień odstępstwa od diety trzeba nadrobić kolejnego dnia - tak też teraz (poniedziałek, wtorek) nakazuję sobie pokutę.
25 - plan tygodniowego białka (zamieszczony kilka notek wcześniej) - zabrakło tylko kurczaka w niedzielę, reszta była
29 - plan ćwiczeń - mój sukces, chociaż niedziela nie mogła być zrealizowana ze względu na moje prace charytatywne to cały tydzień był na prawdę imponujący! :) Jestem z siebie zadowolona pod tym względem.

waga: 72kg (po obżarstwie)
talia: 72cm
biust: 89cm
biodra: 101cm
udo: 58cm
ręka: 29cm

Chociaż waga jest większa to obwody są mniejsze, zapewne zawdzięczam to ćwiczeniom, poza tym mięśnie trochę ważą :)

Pomimo, że to rozlicznie nie przedstawia się jakoś zadowalająco to jestem z siebie w jakimś stopniu dumna. Cały tydzień bólu mięśni, wysiłku ponad normę, zmęczenia i walki mnie zmobilizował. Będę dalej nad sobą pracować i wyzbędę się tych strasznych nawyków. W tym momencie to jest najważniejsze! :)

Pozdrawiam i dziękuję za komentarze :)

5 komentarzy:

  1. Nic tak nie mobilizuje jak 'ból mięśni' ;) Zaczyna się kolejny tydzień, który trzeba zaliczyć z podniesioną głową :) Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam,że punkty które sobie zafundowałaś są zbyt retrykcyjne. Kij i marchewka a nie sam kij. Za dużo tu planowania. Nie wolno się karać za odstępstwo od diety tylko iść dalej! Pościć przez dobę? głupota,bo rzucisz się na jedzonko. Tu zacznę się sprzeczać na temat Twojej rozległej wiedzy-ma ubytki. Trochę troski o samopoczucie i duszę moja droga a nie tylko bat :) Uważaj na duszę, na ciało, na stosunek do jedzenia ruda-bo może skończyć się albo zarzuceniem diety albo chorym stosunkiem do jedzenia :)
    Nowy tydzień! Nowe wyzwania? Nowe dni czyste jak łza. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakująco podoba mi się to co napisałaś :) Powiedzmy, ze moja rozległa wiedza nie polega na psychologicznym podejściu do sprawy, a tabelach, jedzeniu i sporcie. Odnośnie konsekwencji stosowania bata: i zarzucenia diety i chory stosunek posiadam. Głodówki i inne takie tym razem zaczerpnęłam z książki "Sztuka umiaru", widocznie to nie jest dla mnie. Najgorsze że nie mam jasności umysłu w tym wszystkim co robię, wiecznie ze skrajności w skrajność. Ale nie chce się użalać bo ciąglę wierzę, że znajdę właściwą drogę! :)

      Usuń
  3. Ale malutko w talii, ja mam całe 8 cm więcej - buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ważę tyle samo także hi5 i do roboty;P

    OdpowiedzUsuń